Składniki:
- Sezam (wzięłam 180g)
- miód (oczywiście prawdziwy - od jego smaku zależy smak chałwy!) - dodałam ok 8 łyżek
- dodatki: kakao, pistacje, orzechy, wanilia ...
Wykonanie:
Sezam wrzucić na suchą, ciepłą patelnię i lekko uprażyć. Trzeba bardzo uważać, by się nie przypalił. Ma tylko lekko zmienić kolor (na jaśniejszy). Trzeba niestety nad nim stać i go mieszać. Tu obok zdjęcie prześlicznie uprażonego lecz niestety podpalonego sezamu.
Następnie sezam przestudzić i zmielić w maszynce do kawy lub ubić tłuczkiem w moździerzu (polecam młynek). Jest to zajęcie, które trochę trwa, bo trzeba mielić małymi partiami.
Następnie do zmielonej masy po mału dodać miód. Dodawać, mieszać aż masa uzyska konsystencję lepką/rzecz by można - plasteliny.
Jeśli mamy ochotę na dodatki np kakao, to należy je dodawać dopiero teraz - gdy masa jest już odpowiedniej konsystencji.
Gotowe.
Można jeść od razu, albo przełożyć do foremek i wstawić na jakiś czas do lodówki - wtedy masa stężeje i będzie można ją kroić nożem. (ja tak zrobiłam).
Ret, chałwa to smak mojego dzieciństwa, ale w tych kupnych nie mogę go odnaleźć... nie dalej jak 2 dni temu pomyślałam, że muszę znaleźć przepis!!!
OdpowiedzUsuń:):) No to się cieszę, że się odnalazłam w Twoich potrzebach :)
UsuńJestem tą chałwą zachwycona, choć wychowana na tych sklepowych...
wyglądają bardzo smacznie:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do spróbowania!
UsuńZgadza się, ta chałwa jest smaczna, też odkryłam ją rok temu jakoś u Sowy i b.często ją robię. Najlepiej mi smakuje zwykła - czyli sezam i miód:)
OdpowiedzUsuńWygląda fenomenalnie! Smakuje na pewno nieziemsko :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńCieszę się, że u mnie odkryłaś, choć nie ja ten przepis wymyśliłam i jak napisałaś - wydaje się, że to coś nowego, a tu od dawna znane;)
OdpowiedzUsuńTakich odkrywczych przepisów jest mnóstwo, wiele z nich na wędliny robione w domu (też mam na blogu i też cieszą się wielkim powodzeniem:)
Twoja chałwa bardzo smakowicie się prezentuje:)
Odkąd zrobiłam pierwszy raz taką domową już nie jem kupnej, choć np. mleko kokosowe wolę kupne niż domowe, wiec różnie to bywa z tymi domowymi wyrobami.
Pozdrawiam!
Dzięki za dobre słowa :) Mam plan niebawem spróbować zdomowymi wędlinami i serem zółtym. Jeszcze wypatrzyłam u Ciebie pasty do kanapek. Będę Twój blog niewątpliwie eksplorować ;) Dzięki!
UsuńOj popatrz, kto by pomyslal, ze to takie proste?! Ja tez odkrylam Ameryke, tym razem na blogu u Ciebie!
OdpowiedzUsuń:)
Jest mi bardzo milo, ze bierzesz udzial w akcji.
Kasia
www.lejdi-of-the-house.bloog.pl