czwartek, 20 września 2012

Najzwyklejsze na świecie kotlety mielone

Dziś - przyznaję się - nie będzie jakiegoś wymyślnego przepisu. Będzie za to coś prostego i szybkiego na obiad. Inspiracja? Chyba po trosze taka, że ktoś gdzieś zorganizował akcję "Po prostu kotlet do obiadu". Są tacy, co mnie wyśmiewają, że chcę na bloga dodawać przepis na kotlety mielone...
Ale - przecież doskonale pamiętam moje kulinarne "początki", jak nie miałam bladego pojęcia jak do tematu podejść. Niby mama robiła, niby często jadałam. Ale jak mam zrobić sama??? Więc - może akurat komuś przepis podpasuje :) A dla siebie zapisuję z powodu przypraw, które wymyśliłam, że można dodać i rzeczywiście dobrze kotletom zrobiły :)

Jeszcze jedno - przed przepisem właściwym. Otóż wybór mięsa. Zdecydowanie polecam mielenie mięsa w domu swoją/pożyczoną maszynką do mięsa. Ew skożystanie z pomocy pań/panów w sklepie mięsnym, gdzie to można sobie palcem wybrać "o to poproszę i poproszę mi zmielić". Moja znajoma niedawno wysłała męża do sklepu, po mielone. Kupił. Ale nie zajmował się czytaniem składu. Miało tyle barwnika różowego, że po podsmażeniu zamiast brązowieć - robiło się jeszcze bardziej różowe... brrrrr...

Druga mięsna myśl jest taka, że można zrobić wieprzowo-wołowe (i takie chyba lubię najbardziej), ale ten przepis będzie tylko na wieprzowym (z łopatki), bo akurat takie miałam.

Składniki:
  • 1 kg mięsa
  • 1 duża cebula
  • 1 czerstwa bułka
  • 2 jajka
  • 2 łyżeczki soli
  • troszkę pieprzu
  • szczypta imbiru
  • cząber (pół łyżeczki? tak na oko...)


Wykonanie:
Bułkę namoczyć (w wodzie, nie dużo), cebulę obrać i pokroić na ćwiartki (lub tp), mięso pokroić na mniejsze kawałki. Następnie wszystko to przepuścić przez maszynkę do mięsa. (Kolejność w zasadzie dowolna, ale dobrze jest cebulę dosyć wcześnie zacząć wrzucać - to wtedy mniej jej zostanie w postaci resztek po zmieleniu... ).
Jestem zdecydowanie za tym, by cebulę mielić - wtedy nie czuć jej kawałków w kotlecie :).
Następnie trzeba do tej mięsnej masy dodać jajka i przyprawy i dokładnie wymieszać.
Dalej zostaje lepienie kotletów. Trzeba wziąć garść mięsa, uformować kulkę, obtoczyć w bułce tartej i uklepać - by powstał kotlet. Wielkość już każdy tam sobie indywidualnie określa...
Smażyć na gorącej patelni, na tłuszczu. Z obu stron na rumiany kolor. Po przewróceniu na drugą stronę można lekko pougniatać, by woda z kotleta wyciekła.

Smacznego!

Po prostu kotlet do obiadu

sobota, 15 września 2012

Sok z buraka na przeziębienie


Wielkimi krokami nadciąga jesień. Moje dzieci już na to wpadły - i czem prędzej załapały jakieś katary. Aaaaby nie przerodziło się to w standardowe zapalenie oskrzeli lub inne tego typu doległości, stosuję przeróżne pro-zdrowo-żywnościowe zagrywki. (Tak tak. cała idea jest taka by nie ładować w dzieci za dużo leków...).

I tak, muszę się przyznać do tego, że jestem wyznawcą soku z buraka. Jest on wykrztuśny i wzmacniający (dużo pysznych witaminek). Wierzę w niego, jako w barierę ochronną przeciwko zapaleniom oskrzeli, a jeśli się zaniedbam - jako środek mocno wspomagający wychodzenie z tej choroby. (bo przyznaję, ze zdarzało mi się zaniedbać przeziębienia :(:(:( )
Jak na razie się sprawdza. Teraz dzieciaki mają katar i tylko katar. To u nas sukces.

Przepis jest prosty.

Składniki:
- burak
- marchewka
- kwaśne jabłko

Proporcje "na oko" - tak by było po równo każdego ze składników.

Wszystko trzeba umyć, obrać i wrzucić do sokowirówki. Jeśli warzywa lub jabłko były w lodówce, dobrze jest przed podaniem lekko podgrzać (wstawić kubeczek do ciepłej wody).
Pić od razu po przyrządzeniu (ponoć zawiera jakieś lotne pyszności, które ulatują jak za długo sok stoi).
Nie pić za dużo - ja dzieciakom daję tak +/- 2 łyżki stołowe.
A. No i trzeba go pić przed południem (no tak do 13-15), bo działa wykrztuśnie (widać szczególnie w trakcie zapalenia oskrzeli).

 I jeszcze jedna bardzo ważna uwaga - koniecznie należy chorowitkom dawać bardzo bradzo dużo pić! Bo burak jest moczopędny i dziecku więcej potrzeba picia. Co gorsze, dzieciaki mają w zwyczaju nie mówić, ze chce im się pić, tylko pracowicie marudzą...

niedziela, 9 września 2012

Cukiniowe roladki

Na wstępie proszę pokornie o wybaczenie tego, że wstawiam tu cos tak banalnego i prostego.
Ale.. nie mogłam się powstrzymać. Dziś do obiadu takie roladki powstały. Pomysł banalny, wykonanie jeszcze prostsze, a jak fajnie urozmaica grillową kuchnię.

A już mówię o co chodzi - cukiniowe roladki to przynajmniej:

  • cukinia
  • ser żółty

można myślę dodać jeszcze kawałek pomidora - to by jeszcze polepszyło smak :) (niestety moje lenistwo sobie na to nie pozwoliło. ech...)

Wykonanie:
Cukinię kroimy wzdłuż i solimy obustronnie. Odkładamy na tależ wuściełany papierowym ręcznikiem. Dajemy cukinii chwilkę by puściła sok (20 min? ).
Następnie wkładamy na grilla i obustronnie smażymy.

Ser kroimy w plasterki. Przygotowujemy sobie jeszcze wykałaczki.

I teraz - na gorący pasek cukinii kładziemy pasek sera żółtego (i ew pomidora) , zawijamy i łapiemy wykałaczką. Naprawdę fajna rzecz. A. oczywiście podawać na ciepło! Jak ser się troszeńkę rozpuści.

Koniec przepisu. Nie zanudzam dalej ;) Obiecuję następnym razem się poprawić.


Smakołyki na pikniki

środa, 5 września 2012

Imieninowy marmurek czyli ciasto zwane zebrą



Nieopatrznie obiecałam koledze, że dziś do pracy przyniosę ciasto. Więc połączyłam przyjemne z pożytecznym i w ramach świętowania swoich imien, upiekłam szybkie pyszne ciasto. W książce kucharskiej moje mamy nazywa się "Piaskowiec marmurkowy". Ale ostatnio wszyscy na tego typu ciasto mówią "zebra". Więc niech będzie i zebra. 

Wykonanie ciasta jest szybkie, łatwe no.. może poza samym procesem przekładania do blachy - to zajmuje więcej czasu, jesli chcemy zrobić ładne paski... Najwygodniej jest mieć taki mikser co sam miksuje - (patrz obok, zdjęcie nie moje - pochodzi ze strony zelmer.pl) wtedy można wrzucać składniki do miksera niech się miksują, a samemu zajmować się czymś innym...  

Składniki:
  • 1,5 szklanki mąki
  • 0,5 szklanki cukru
  • 5 jajek
  • 15 dag masła lub margaryny
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • skórka cytryny (troszkę)
  • zapach cytrynowy lub rumowy (lub nakrętka mała rumu)
  • 2 czubate łyżki kakao

Wykonanie:

Jajka podzielić - do jednej miski wrzucić białka, do drugiej żółtka (wiem, że to oczywiste, ale trzeba uważać, by żółtko do białka nie wpadło...)

Białka ubić na sztywną pianę i odstawić. Rozpuścić tłuszcz.
Teraz żółtka ucieramy z cukrem. Jak utarte dodajemy po mału tłuszcz i mąkę. Na koniec dodajemy proszek do pieczenia i zapach i skórkę od cytryny.
Do przygotowanej masy dodajemy delikatnie ubite białka.
I w ten sposób mamy gotowe ciasto jasne. (masę rzekła bym...)
Pół masy przełożyć do drugiej miski (może być to np. miska po białkach ;) - minimalizujmy liczbę brudnych naczyń)
Do jednej z mas dodać kakao i dokładnie wymieszać. Masa ciemna gotowa.

I teraz. wersja szybka - do blachy (wysmarowanej tłuszczem i wysypanej bułką tartą) wlać ciasto jasne a później ciasto ciemne. Wsadzić do piekarnika.

wersja wolna - bardziej efektowa:
wziąć 2 łyżki. i po łyżce, na sam środek blachy wlewać na zmianę: łyżkę jasnego i lyżkę ciemnego ciasta (tak tak. cierpliwie po 1 łyżce każdego koloru, nie mieszac łyżek w miskach!).

Ciasto piecze się w 180st ok 30 minut. (Przed wyjęciem sprawdzić patyczkiem, czy zrobione).



Wypieki idealne Smakołyki na pikniki