Jakiś czas temu stwierdziłam, że jednak nie jest dobrze, by w pracy objadać się samymi kanapkami. Od słów przeszłam do czynów i zaczęłam robić sobie do pracy najróżniejsze sałatki. I... po raz pierwszy w życiu odważyłam sie łączyć różne smaki na własną odpowiedzialność (zdjęłam odpowiedzialność z książki kucharskiej).
W tym tygodniu na bazarze kupiłam za dużo rzodkiewek. Wniosek był jeden - trzeba je przerobić na sałatki! I tak powstała ta oto sałatka. Inspirowałam się wpisem kuchareczki58 choć nie wszystko miałam. Oto przepis:
Składniki:
- ok 8 rzodkiewek
- 3 jajka ugotowane na twardo
- puszka zielonego groszku
- "trochę" pieczonego schabu (tak objętościowo tyle ile 1 jabłko)
- "trochę" żołtego sera (tyle ile wędliny)
- ok 1/2 pęczka szczypiorku (hm.. może z 20 łodyżek?)
- ok 1/2 pęczka koperku (dosyc sporo ma go być)
- jogurt naturalny (1 góra 2 łyżki)
- sól, pieprz, zioła prowansalskie
Banalne. Wszystkie składniki kroimy w koszteczkę lub drobniej (rzodkiewki dosyć drobno, jajka w kosteczkę, groszku nie trzeba, schab i ser w kostki wielkości groszku, szczypiorek i koperek drobniutko)
Wszucamy do miski, dodajemy przyprawy i jogurt i gotowe.
Wygląda fajnie. Wypróbuje, choć pewnie bez koperku :)
OdpowiedzUsuń