piątek, 30 marca 2012

Piątkowy obiad dla zabieganych

Piątek... czyli dzień, kiedy standardowy obiad : "kotlet+ziemniaki+surówka" nie zawita na naszym stole... I co? Jak zwylke problem. Szczególnie, gdy już tarta była przez ostatnie 3 tygodnie przeplatana z naleśnikami w najróżniejszych formach... Jak dodamy do tego chroniczny brak czasu... to pomysł na obiad gotowy ;)


Jaki? No chyba nic prostszego już być nie może.

Składniki:
  • makaron
  • 4 jajka
sos:
  • 2 średniej wielkości marchewki
  • średniej wielkości cebula
  • przecier pomidorowy
  • ew. troszkę mąki
  • ew. ser żółty do posypania
  • sól, pieprz, oregano... co tam kto lubi.
Wykonanie:

wersja "wszystko osobno":

(3 rzeczy należy wykonac w dowolnej kolejności (dbać tylko, by sos i makaron na koniec były ciepłe. )

 1. makaron:
ugotować (z solą i olejem), odcedzić, zalać troszkę zimną wodą, by nie był posklejany.
 2. jajka:
ugotować, zalać zimną wodą (by skorupka odchodziła od białka), obrać, pokroić w kosteczkę.
 3. sos:
cebulkę pokroić wrzucić na rozgrzaną patelnię, lekko osolić i zeszklić.
marchewkę obrać, zetrzeć na tarce, dorzucić do cebulki, przykryć pokrywką; dusić ok 10-15 min; mieszać co jakiś czas;
dolewamy przecier pomidorowy (lub pomidory w dowolnej innej formie). po zagotowaniu ew dodajemy troszkę mąki z wodą - by zagęścić sos.
No i rzecz jasna dodajemy wszelkie przyprawy do smaku.
Koniec.
składniki 1, 2, 3 układamy na talerzu w tej właśnie kolejności. ew. posypujemy serem żółtym . :)


wersja zrównoleglona:

 Przygotowanie trzeba zacząć troszkę wcześniej - bo już na przełomie lata i jesieni - wtedy jest czas na robienie przecierów pomidorowych (pomidory się gotuje, przecedza i wstawia do słoików, pasteryzuje - chyba najprostszy z przetworów, a jaki przydatny) .

Jak nie ma przecieru, to myślę, ze koncentrat pomidorowy z wodą też będzie dobry,albo pomidory z puszki, czy po prostu zwykłe pomidory..

A teraz tak. Po pierwsze jajka - gotujemy na twardo.

Jak już jajka się gotują, zabieramy się za sos. Kroimy cebulę drobno i wrzucamy na patelnię - niech się zeszkli. Obieramy marchewki i ścieramy na średniej tarce i wrzucamy do zeszklonej cebuli (czas obrania marchewki i ztarcia jej powinien akurat cebuli wystarczyć...). Patelnię przykrywamy.

Marchewka powinna tak ok 10 min się dusić.

Teraz wracamy do jajek. (zakładam, że się właśnie ugotowały). Zalewamy zimną wodą, obieramy i kroimy na drobne kawałki (ja mam taką fajną szatkownicę do jajek... to najprościej).

Teraz nastawiamy makaron, bo on z reguły też tych ok 10 min potrzebuje.

i ... wracamy do marchewki. Jak już się troszkę poddusiła, to zalewamy ją przecierem pomidorowym i dodajemy przypraw. Jeśli sos jest mało gęsty, można dodać troszkę mąki. (wcześniej rozprowadzić w zimnej wodzie!)

Wszystko ładnie mieszamy i przykrywamy pokrywką. Niech sobie stoi na gazie na minimalnym ogniu do czasu aż bedziemy gotowido podawania obiadu.

Jeśli dobrze myślę, to jak tylko makaron się ugotuje - to mamy już wszystko: makaron, sos i jajka. ew. można wszytko jeszcze posypać żółtym serem.
Ja to proponuję by podawać w formie "piramidy" na dole makaron, później jajka a na górze sos.
Ale są tacy, co nie lubią takiego mieszania - można i tak:
 Czas wykonania? ok 30 min, jak wszystko dobrze zgrać.

Dania Postne



poniedziałek, 26 marca 2012

Kopytka ! Zwyczajnie :):)


Uwierzycie? Zrobiłam wreszcie kopytka! Sama! Gdybym nie zrobiła sobie ich zdjęcia, to chyba nadal bym nie uwierzyła. (Bo znikły jak tylko się pojawiły... ;))
Kopytka to zawsze było sztandarowe danie Cioci Hani. Zawsze jak odwiedzaliśmy Ciocię to mogliśmy liczyć na kopytka albo na placki ziemniaczane. mmm....
Chodziły za mną już kilka dni, ale nie mogłam się odważyć by je zrobić. W końcu nadeszła leniwa sobota... I podjęłam wyzwanie.
Po pierwsze przepis - z mojej podstawowej książki kucharskiej "Kuchnia Polska - przepisy dawne i nowe".


Składniki:

  • - 1 kg ziemniaków
  • - ok. 2 szkl. mąki pszennej
  • - 1-2 jajka
  • - sól
Wykonanie:
Trzeba zacząć niewątpliwie od ugotowania ziemniaków. Można to spokojnie zrobić dzień wcześniej. Oczywiście najlepiej gotować w całości - z łupinami, ale można też i po obraniu... jak kto lubi.
Następnie, ugotowane, obrane, choćby lekko ostudzone już (lub całkiem zimne) ziemniaki przepuścić przez maszynkę do mięsa lub praskę do ziemniaków. Co kto ma.
Wyłożyć na stolnicę posypaną mąką, dodać jajko  (lub jajka) (ew. sól) i zagnieść. Ma powstać miękkie,  gładkie ciasto.
Z ciasta formujemy wałki o średnicy +/- 1 cm. Następnie lekko go spłaszczyć nożem i odkrawać małe kluseczki (na skos). (Tu niewątpliwie moja Ciocia była niekwestionowaną mistrzynią. Nie wiem jak ona to robiła, ale wszystkie kopytka wyglądały praktycznie tak samo - śliczne, drobne, równe... wzór niedościgniony).

Dalej już prosto. Trzeba zagotować gar osolonej wody i (do ciągle gotującej się wody) wrzucać partiami uformowane kluski. Gdy wypłyną na wierzch wyjmować łyżką cedzakową. (Ja wyjmuję na płaski tależ i po chwili (przed wyjęciem następnej partii) smaruję delikatnie masłem i przekładam do miski tak, by nie wlewać do niej wody z talerza.)

Jak wiadomo kopytka można podawać jako samodzielne danie (z jakimś dobrym sosem grzybowym lub pomidorowym lub....?) lub jako dodatek do obiadu (tak ja zrobiłam, dzięki czemu nie musiałam obierać wieeeeeeeeeeeeelkiej góry ziemniaków.

uwaga- dobra rada: Nie należy dodawać za dużo jajek do ciasta. Więcej jajek to mniej delikatne i twardsze kluski. Tylko jak jest jedno jajko to trzeba uważać, by się nie rozgotowały - ale jak nie robi się 1001 rzeczy na raz to nie ma problemu z tym..

Razem z gotowaniem ziemniaków, robota zajęła mi jakąś godzinkę. Więc całkiem przyjemnie. Cały czas jestem zaszokowana tym jakie to proste danie(szczególnie jak ma się w domu ziemniaki z "wczorajszego" obiadu...

SMACZNEGO!

piątek, 9 marca 2012

Tarta z brokułami i porem


A dziś? Znów piątek, więc znów jakieś wege-danie. ;) Padło na tartę.
Pamiętam jaki kiedyś zachwycałam się tartami mojej koleżanki i, gdy tłumaczyła mi jak prosto i szybko się je robi, patrzyłam na nią z dużą dozą nieufności...
A teraz proszę.. ;)

Tym razem tarta z brokułami i porem. Bardzo smakowite danie, zaczerpnięte od chochlików kuchennych. Z moimi lekimi modyfikacjami:
- ciasto po mojemu
- mniej wypełnienia mleczno-jajecznego. 
w orginale są w nadzieniu 4 jajka i 300ml chudego mleka. Ja nie przepadam za tym wypełnieniem i wolę w tarcie mieć więcej warzyw niż tej mleczno-jajecznej masy.



Zaczynamy od ciasta:
- 20 dag masła/margaryny
- 30 dag mąki
- 1 jajko 1 żółtko
- 1/2 łyżeczki soli
- szczypta imbiru

Wszystko razem szybko zagniatamy na stolnicy i wkładamy do lodówki (ideał godzina, a praktyka pokazuje, że i kwadrans jest w porządku.. )

Trzeba się zastanowić, co teraz. Czy przygotowywać farsz, czy sprzątać kuchnię;) Gdyż ciastu należy się najpierw jakieś 10-15 min pieczenia w piekarniku bez masy.
Masa:
- 1/2 pora w plastrach
- ok 20 dag brokułu, w małych różyczkach
- 1 papryka czerwona pokrojona w małe kawałeczki
- 2 jajka
- 100 ml mleka
- 1/2 łyżeczki soli
- 2 szczypty pieprzu
- 2 szczypty gałki muszkatołowej
- 10 dag startego żółtego sera
I teraz tak. Por, brokuły i paprykę zblanszować (jeśli dobrze używam słów- chodzi o to by je wrzucić do wrzątku i jakieś 2 minuty gotować).
Jajka ubić z mlekiem, doprawić solą, pieprzem, gałką. 
I tyle. Wracamy do ciasta. Zakładam, ze już się podpiekło troszkę. 
Wyjmujemy, układamy na nim warzywa, posypujemy serem i zalewamy jajkiem z mlekiem. Koniec roboty. Teraz wstawiamy do piekarnika na ok 220st na ok 25 min. (Chodzi o to by masa jajeczna się ścięła i podpiekła ładnie).

Pyszne, pyszne, pyszne. 

:)(: