Przepis jest stary jak świat. Moja mama zawsze takie pierniczki robiła. Zawsze były pyszne. Tylko - warunek jest taki, że trzeba je zrobić przed mocno przed świętami (ok miesiąca najlepiej) a następnie przechowywać w szczelnym pojemniku.
Składniki:
- 1,25 kg. mąki
- 40 dkg cukru
- 25 dkg pszczelego miodu
- 5-10 dkg tłuszczu
- 2 jaja
- karmel
- 1,5 dkg sody oczyszczonej
- 1 paczka przypraw korzennych
- ew. łyżka kakao
Wykonanie:
Przyrządzić karmel:
2dkg cukru zarumienić silnie na patelni, wlać 1/8 l. wody (uwaga pryska!), zagotować. A. Jeśli podczas wlewania wody cukier zastygnie, nie trzeba się bardzo martwić - tylko później, jak już się woda zagotuje, trzeba troszkę pogotować - aż się wszytko rozpuści. I tyle.
Następnie, zabieramy się za wykonanie ciasta:
Cukier trzeba zalać gorącym karmelem, wymieszać i rozpuscić. Następnie dodać miód i przyprawy, (i ew. kakao) zagotować ostudzić.
Ja pod koniec studzenia (jak masa jest dalej dobrze ciepła, ale już nie gorąca), dodaję masło (bo z tłuszczy wbieram właśnie masło, jeśli mam). Dzięki temu od razu się ostudzi. W orginalnym przepisie tłuszcz dodaje się dopiero do mąki.
A no i kakaowe przestępstwo - dodanie odrobiny kakaa troszkę przyciemnia i nadaje bardziej "piernikowego koloru";)
Mąkę przesiać do miski, dodać miód, sodę jaja tłuszcz wymieszać łyżką.
Wyłożyć na stolnicę i zagnieść jak na pierogi, wyrobić bardzo starannie. Jak za gęste - dodać wody, za żadkie - mąki.
I znów - ja stosuję taką taktykę, że do miski wsupuję najpierw troszkę ponad pół kg mąki, dodaję resztę składników (miód, sodę, jaja i tłuszcz) i mieszam. Jak już jest w miarę jednolita masa, dodaję powoli więcej mąki. A jak już się robi zbyt gęste, przekładam na stolnicę i zagniatam do końca. Tak jest moim zdaniem łatwiej.
Gotowe ciasto, wałkujemy na grubiść ok 0,5cm i wykrawamy piękne kształty :)
Piec w piekarniku 180st przez ok 10 minut - mają urosnąć i się zarumienić.
A. podczas układania na blasze trzeba pamiętac, że rosną - im grubsze, tym więcej przybierają.
Adwent rozpoczęty! Pierniki zapakowane do metalowych pudełek. Cierpliwie czekają aż zabiorę się za lukrowanie.
ps. Moja siostra, jeśli dobrze pamiętam, na 2 dni przed planowanym podaniem pierniczków do konsumpcji, sprawdza, czy aby na pewno już dobrze zmiękły. Jeśli nie - to do puszki z pierniczkami dodaje kawałeczek jabłka. I jak za sprawą czarodziejskiej różdżki miękną :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz