poniedziałek, 26 marca 2012

Kopytka ! Zwyczajnie :):)


Uwierzycie? Zrobiłam wreszcie kopytka! Sama! Gdybym nie zrobiła sobie ich zdjęcia, to chyba nadal bym nie uwierzyła. (Bo znikły jak tylko się pojawiły... ;))
Kopytka to zawsze było sztandarowe danie Cioci Hani. Zawsze jak odwiedzaliśmy Ciocię to mogliśmy liczyć na kopytka albo na placki ziemniaczane. mmm....
Chodziły za mną już kilka dni, ale nie mogłam się odważyć by je zrobić. W końcu nadeszła leniwa sobota... I podjęłam wyzwanie.
Po pierwsze przepis - z mojej podstawowej książki kucharskiej "Kuchnia Polska - przepisy dawne i nowe".


Składniki:

  • - 1 kg ziemniaków
  • - ok. 2 szkl. mąki pszennej
  • - 1-2 jajka
  • - sól
Wykonanie:
Trzeba zacząć niewątpliwie od ugotowania ziemniaków. Można to spokojnie zrobić dzień wcześniej. Oczywiście najlepiej gotować w całości - z łupinami, ale można też i po obraniu... jak kto lubi.
Następnie, ugotowane, obrane, choćby lekko ostudzone już (lub całkiem zimne) ziemniaki przepuścić przez maszynkę do mięsa lub praskę do ziemniaków. Co kto ma.
Wyłożyć na stolnicę posypaną mąką, dodać jajko  (lub jajka) (ew. sól) i zagnieść. Ma powstać miękkie,  gładkie ciasto.
Z ciasta formujemy wałki o średnicy +/- 1 cm. Następnie lekko go spłaszczyć nożem i odkrawać małe kluseczki (na skos). (Tu niewątpliwie moja Ciocia była niekwestionowaną mistrzynią. Nie wiem jak ona to robiła, ale wszystkie kopytka wyglądały praktycznie tak samo - śliczne, drobne, równe... wzór niedościgniony).

Dalej już prosto. Trzeba zagotować gar osolonej wody i (do ciągle gotującej się wody) wrzucać partiami uformowane kluski. Gdy wypłyną na wierzch wyjmować łyżką cedzakową. (Ja wyjmuję na płaski tależ i po chwili (przed wyjęciem następnej partii) smaruję delikatnie masłem i przekładam do miski tak, by nie wlewać do niej wody z talerza.)

Jak wiadomo kopytka można podawać jako samodzielne danie (z jakimś dobrym sosem grzybowym lub pomidorowym lub....?) lub jako dodatek do obiadu (tak ja zrobiłam, dzięki czemu nie musiałam obierać wieeeeeeeeeeeeelkiej góry ziemniaków.

uwaga- dobra rada: Nie należy dodawać za dużo jajek do ciasta. Więcej jajek to mniej delikatne i twardsze kluski. Tylko jak jest jedno jajko to trzeba uważać, by się nie rozgotowały - ale jak nie robi się 1001 rzeczy na raz to nie ma problemu z tym..

Razem z gotowaniem ziemniaków, robota zajęła mi jakąś godzinkę. Więc całkiem przyjemnie. Cały czas jestem zaszokowana tym jakie to proste danie(szczególnie jak ma się w domu ziemniaki z "wczorajszego" obiadu...

SMACZNEGO!

4 komentarze :

  1. Taaa, jak Ty to piszesz to wygląda łatwo. Ale ja nadal się nie odważę;-)
    choć kuszące jest to wykorzystanie ziemniaków z wczorajszego obiadu...

    OdpowiedzUsuń
  2. u-w-i-e-l-b-i-a-m!!! :D tylko u mnie nigdy nie ma ziemniaków "z wczoraj" - trzeba gotować specjalnie ;) ale nie jadłam wieki - na diecie byliśmy... chyba czas przypomnieć sobie ten cudowny smak! :D
    Ja nie mam pojęcia, ile czego daję - jak mam już na stolnicy ziemniaki, odkrajam 1/4 i na to miejsce wsypuję mąkę - i wychodzi mniam ;) - taka wersja dla leniwców, hihi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) znam tę wersję :) Prawda taka, ze i tak robię "na oko" - wg tych proporcji zrobiłam tylko dla ppotrzeb ustalenia przepisu.(i się zgadzało). A te ostatnie kopytka - to poprzedniego dnia specjalnie obrałam cały gar ziemniaków a nie tylko na 1 obiad. Wolę raz gotować i raz obierać ;)

      Usuń
  3. P.S.: oczywiście, daję tę odkrojoną 1/4 do wszystkiego! ;)

    OdpowiedzUsuń